piątek, 29 czerwca 2012

Nikt nie spodziewa się... aktualizacji!

  Witam po długiej przerwie w publikowaniu moich wypocin malarskich! Ostatnia aktualizacja na blogu miała miejsce w listopadzie, nie znaczy to jednak, że przez ten czas lunatyk zapadł w sen zimowy i nie malował nic. Raczej nie miał czasu i ochoty robić fotek i wrzucać ich tutaj. Ot taki ze mnie leń. Nadchodzi jednak taki czas, kiedy zaległości trzeba nadrobić.
  Dziś wrzucam trzy modele (właściwie cztery, ale sza ;) ). Nie przedłużając...

  Pierwszymi figurkami które chcę zaprezentować, jest Drakhun malowany dla Heru, wersja piesza i na koniu. Malowanie tego modelu (w właściwie klejenie) zajęło mi tak długo, że już nawet nie pamiętam kiedy zacząłem. Jakoś nie mogłem się przekonać do mazania wielkiego, zakutego w parowy pancerz wojownika na jeszcze większym koniu, wreszcie jednak się udało. Kolory to standard wpasowujący się w klimat pozostałych modeli w armii. Ot biały pancerz, trochę srebra, trochę przybrudzonego złota. Z efektu jestem zadowolony, jednak malowanie tych wszystkich nitów, śrubek emblematów itd. to prawdziwa modelarska męczarnia. Tak oto prezentuje się skończony figs (bez śniegu na podstawce jeszcze):




Drugim modelem, jeszcze świeżym bo pomalowanym wczoraj, jest Grand Scurator Vindictus- model z armii Menothu Kata. Jako iż na Mistrzostwach Polski 2012 prawdopodobnie będzie wymóg w pełni pomalowanej armii, a Kat nie pali się do gry Gatorami (które malowało by się na pewno łatwiej), trzeba się wziąć za Fanatyków. Ten model stanowi próbę wariantu kolorystycznego armii i moim skromnym zdaniem pasuje idealnie. Całkiem srebrne pancerze washowane czernią i w niektórych miejscach brązem (dla urozmaicenia), plus fiolet i czerń na szatach sprawdza się w 100 %. Model jest dość ciemny, więc dla kontrastu dodałem jasną brukowaną podstawkę zrobioną z płyty piankowej, przyciętej i wyrzeźbionej na kształt kamieni. Efekt można obejrzeć na zdjęciu:

  Samo malowanie poszło dość szybko, bo całość (bez klejenia, podkładowania i zrobienia podstawki) zajęła mi równe 3 godziny. Z efektu jestem w pełni zadowolony, a i praca w takich barwach z użyciem aero nie nastręczała większych trudności.


  Ostatnim modelem jaki dzisiaj zaprezentuję jest Dyniogłowy, figurka od polskiego producenta (firmy Spellcrow) do gry Umbra Turris.
  UT jest to system w jaki powoli wciągnęliśmy się razem z Katem. Ciekawy skirmish w klimacie fantasy, przypominający na pierwszy rzut oka legendarnego Mordhiema. Ot gracz tworzy drużynę śmiałków którzy plądrują miasto- ruinę (tytułowa Umbra), tocząc potyczki z drużynami przeciwników.
  Co ciekawe drużynę tworzy się w sposób dość "rpgowy". Nie ma ograniczenia w postaci wyboru rasy jaką będzie reprezentowała, a jej charakter. Mamy więc do dyspozycji drużynę dobrych, praworządnych, neutralnych, anarchistów i złych. Daje nam to spore pole do popisu w tworzeniu swojej bandy, gdyż każda posiada swoją zasadę specjalną, co w połączeniu z doborem rasy postaci (nic nie stoi na przeszkodzie, by w jednej drużynie walczyli ramię w ramię orkowie i krasnoludy) i jej profesji daje mnóstwo opcji.
  Po szczegóły odsyłam na stronę Spellcrow (http://www.umbraturris.com), jednak jeszcze na pewno wspomnę o UT na blogu.
  Prezentowana figurka to Dyniogłowy Mag. Rzeźba urzekła mnie już od pierwszego kontaktu, dlatego starałem się, żeby malowanie było porządne. Muszę też pochwalić jakoś odlewu, ludzie ze Spellcrow znają się na tym co robią- nadlewów było niewiele, linie podziału formy w miejscach rosądnych. Klimat modelu- dla mnie cud, miód i malina :)

  I to by było na tyle jeśli chodzi o dzisiaj. W następnej aktualizacji prawdopodobnie znajdzie się poradnik o tworzeniu blatu dedykowanego właśnie do systemu Umbra Turris, tak więc do zobaczenia wkrótce. Pozdrawiam! Lunatyk.